niedziela, 30 maja 2010
Smażony, jedwabisty camembert
Potrzeba czasem przepisu na lekką, wykwintną kolację, którą można przygotować w 30 minut. Danie udaje się zawsze, to takie jedzenie, przy którym mruczy się z zadowolenia i je bardzo powoli, żeby rozkosz trwała dłużej. Ciągnący się ser z chrupiącą skórką - nie da się tego opisać.
Danie nie wymaga dodawania soli czy pieprzu, jest idealne nawet bez tymianku.
Smażony camembert w lekkim sosie
Składniki dla 2 osób:
2 opakowania sera camembert
25 dag pieczarek
3 pomidory
1 cebula
ząbek czosnku
ok. 2 łyżek czarnych oliwek
2 łyżki oliwy
świeży tymianek
szczypior
Przygotowanie:
Pomidory sparzyć, obrać i pokroić w kostkę. Cebulę i pieczarki pokroić w plasterki. Na oliwie smażyć cebulę ze zmiażdżonym czosnkiem, dodać pieczarki i pomidory. Dusić pod przykryciem ok. 7 min. Dodać całe oliwki i gałązkę tymianku i dusić jeszcze 3 min. Na drugiej patelni usmażyć na niewielkim ogniu ser z obu stron, uważając by nie pękła skórka.
Podawać z sosem, posypane szczypiorem.
piątek, 28 maja 2010
Francuskie ze szpinakiem raz!
Jak to przyjemnie przygotować sobie wcześniej obiad i nie musieć gotować, gdy ma się mnóstwo pracy a w brzuchu burczy. Dziś napisałam gigantyczny tekst o biznesie kulinarnym, który nieopatrznie rozrósł mi się do 21 tysięcy znaków. Oznacza to skróty, tak o 50% mniej więcej...
Od pisania bolą mnie plecy i głowa, i jedyne na co mam teraz ochotę to jakiś wygodny fotel i nowa płyta Juliette Lewis. To, że akurat mam w lodówce gotowe krokiety ze szpinakiem i pieczarkami, to jakiś cud, bo na dziś gotowania mam niestety dosyć. Przepis jest taki podręczny, żadna filozofia, ale lubię go robić, bo można zabrać krokiety w pudełku do pracy, podgrzać szybko albo przekąsić od biedy na śniadanie nawet.
Krokiety, zawijańce ze szpinakiem i pieczarkami
Składniki:
opakowanie ciasta francuskiego
1/2 kg świeżego szpinaku, to resztki z tego sezonu, więc za moment będzie tylko mrożony
1 por
25 dag pieczarek
kilka ząbków czosnku
1 cebula biała
1 jajko, 1 żółtko
gałka muszkatołowa
świeży i suszony tymianek
oliwa i kilka łyżek masła
łyżka ziaren sezamu
Przygotowanie:
Szpinak myjemy dokładnie, kroimy, podsmażamy na maśle, wyciskamy do niego ze 2 ząbki czosnku. Solimy, pieprzymy, dodajemy gałę muszkatołową, jeszcze dusimy, a na końcu dodajemy całe jajo i jeszcze chwilę smażymy aż się zetnie. Odstawiamy.
Pieczarki kroimy w ćwiartki albo plasterki, por w plasterki, cebulę w kostkę. Smażymy razem na oliwie z tymiankiem suszonym, solimy i pieprzymy. Zostawiamy do wystygnięcia.
Szykujemy blachę z papierem do pieczenia. Wykrawamy z ciasta duże kwadraty na krokiety albo mniejsze na zawijańce, tzw. koperty. Nakłuwamy ciasto widelcem. Kładziemy na wierzch szpinak, potem pieczarki z porem, posypujemy listkami świeżego tymianku, zawijamy zlepiając brzegi.
Układamy całość na blasze, smarujemy wierzch rozkłóconym żółtkiem i posypujemy ziarnami sezamu.
Pieczemy jakieś 15-20 minut w temperaturze 180 stopni aż będzie widać że ciasto zbrązowiało.
środa, 26 maja 2010
Obiad niebiański
Jakiś czas temu skończył się Fashion Week a ja nie powiedziałam o bardzo fajnej akcji, która miała wtedy miejsce. Z pozoru szalony pomysł podniebnej degustacji, po chwili okazuje się niebiańsko wręcz nęcić, tych którzy nie mają lęku wysokości.
W dniu otwarcia festiwalu urządzono ucztę o nazwie 'Dinner in the Sky'.
Pomysłodawcami tego byli Belgowie, który jako pierwsi postanowili dostarczyć rozrywki na najwyższym poziomie (pod względem dosłownym i emocjonalnym) znudzonym już różnymi ekstremami ludziom.
Na zawieszonych 50 metrów nad ziemią stole i krzesłach wspartych na kilku dźwigach przygotowuje się kilkudaniowy posiłek. Ludzie mogą obracać się na boki, choć są przypięci do siedzeń specjalną uprzężą gwarantującą bezpieczeństwo. Są kelnerzy, wykwintne dania, świece i rozmowy na wysokim poziomie;-)
Gości zmieści się tylko 22, i są to osoby specjalnie wyselekcjonowane, zaproszenie zdobyć więc niełatwo. To dlatego na łódzkim FW tylko VIP-y mogły znaleźć się w tym szczęśliwym gronie.Imprezę powtarza się co jakiś czas w różnych miastach, m.in. w Dubaju, Las Vegas, a teraz była w Łodzi.
Ja niestety zaproszenia nie dostałam, ale gdybym mogła coś ugotować dla ludzi zaproszonych na taki obiad, mogłby to być...
Risotto z białymi szparagami i krewetkami
Składniki:
pęczek białych szparagów
250 gr krewetek koktajlowych
szklanka białego wytrawnego wina
szklanka ryżu arborio (ponad 200 gr)
szalotka
litr bulionu drobiowego
1/2 szklanki parmezanu
garść natki pietruszki
szczypta szafranu (to mój dodatek)
kilka kropel cytrynowego soku (też moje)
sól, pieprz, oliwa z oliwek
Przygotowanie:
Szalotkę siekamy i smażymy na oliwie. Dodajemy obrane i pokrojone w kawałki 4 -cm szparagi. Smażymy kilka chwil. Wsypujemy surowy ryż i smażymy często mieszając aż zrobi się szklisty. Wtedy wlewamy wino i czekamy aż odparuje. Wlewamy po kilka łyżek bulionu na raz, żeby pokryło ryż, gdy ryz go wchłonie dolewamy dalej bulion i wsypujemy szafran. Cały czas mieszamy bo ryz bardzo łatwo przywiera. Gdy risotto będzie już prawie miękkie wsypujemy mrożone krewetki i dalej gotujemy kilka minut. Na końcu doprawiamy sokiem z cytryny, solą i pieprzem, wsypujemy natkę pietruszki.
Na końcu już po zgaszeniu ognia, wsypujemy ser i 5mieszamy, żeby obkleił ryż. Zostawiamy trochę sera do dekoracji i posypujemy jeszcze wierzch.
Koniecznie podawać z winem, zaostrza smak.
Dodaję przepis do akcji 'Sezon na szparagi' autorstwa Blue Megi
Etykiety:
kuchnia włoska,
smażone,
wytrawne
niedziela, 23 maja 2010
Jak dla lalki
Niedziela rano, pora na wypasione śniadanie, jakiego nie jada się w tygodniu. A tu propozycja francuskiej artystki, Stephanie Kilgast, która miniaturyzuje jedzenie. Przygotowuje maleńkie kopie w skali 1:12 w stosunku do oryginału, które wyglądają jak prawdziwe. Tu na zdjęciu właśnie kontynentalne śniadanie z rogalikami, marmoladą i dobrą kawą. Następne zdjęcie to wersja dla tych, co się lubią dobrze pożywić z samego rana. Nie pytajcie jaki jest sens takiego pomniejszania, wystarczy nam podziw dla zręcznej ręki i oko do detali.
Tę francuską artystkę znalazłam na stronie Etsy, gdzie można kupić jej mini-dzieła. TU podajęlinka do jej strony. Można tam kupić również biżuterię z jedzeniem, mnie podobały się kolczyki z plastrami łososia.
A moja propozycja na dziś nie jest miniaturowa, choć na pewno równie lekka. Szybka do zrobienia, żeby zająć się innymi rzeczami, to zdecydowanie nie jest dzień na gotowanie. Fenkuł jest u nas wciąż mało znany, a zupa z nim, czy risotto jest rewelacyjne.
Zupa z kopru włoskiego (fenkułu)
Składniki:
1 duża bulwa kopru włoskiego
1 por
1 dymka
litr rosołu drobiowego
kilka łyżek oliwy z oliwek
100 gr ryżu basmati
1/2 kubeczka gęstej śmietany
pęczek koperku
sok z połowy cytryny i 1 łyżka skórki z cytryny
Przygotowanie:
Ugotować wcześniej ryż. Fenkuł pokroić w cienkie plasterki a potem jeszcze na drobniejsze kawałki, por pokroić również w cienkie plasterki, tak samo cebulkę - ale bez szczypioru.
Rozgrzać w garnku oliwę, podsmażać fenkuł, por i cebulkę, dodać startą skórkę z cytryny. Dodać 2 szklanki bulionu i zostawić na wolnym ogniu, póki koper sie nie ugotuje. Często mieszać, żeby dobrze się przetarło. Potem dolewać resztę bulionu. Posolić, popieprzyć, wlać sok z cytryny. Zagotować pod przykryciem, potem zmniejszyć ogień i jeszcze chwile podusić. Wlać śmietanę (uprzednio wymieszać ją z kilkoma łyżkami zupy, żeby się nie zsiadła), przelać do miseczek z ryżem.
Posypać obficie koperkiem.
Zamiast ryżu można zupę podawać z grzankami, albo wsuwać ją z preclem piwnym (uwielbiam je).
piątek, 21 maja 2010
Rabarabaru ciąg dalszy
Nie mam go dosyć, jakiś pozór wiosny chociaż daje. I nie wcinam szczęśliwie kokosowych rogalików dzięki temu. Ciasto z mlekiem na śniadanie jest zdecydowanie lepszą opcją. Szczególnie, że to akurat jest bardzo lekkie, puszyste i nie aż tak kaloryczne. Najlepsze jak trochę odstoi i namięknie, posypane cukrem pudrem.
Biszkopt z rabarbarem
Składniki:
1/2 kg rabarbaru
4 całe jajka
1 szklanka cukru
1 cukier waniliowy
1 i 1/4 szklanki mąki
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
4 łyżki oliwy
bułka tarta do osypania formy
cukier puder do posypania ciasta
Przygotowanie:
Rabarbar umyć i pokroić na kawałki. Jajka utrzeć ze szklanką cukru i cukrem waniliowym. Stopniowo wsypywać mąkę wymieszaną wcześniej z proszkiem do pieczenia, dolewając oliwy i ucierać. Ciasto wlać do uprzednio wysmarowanej i oprószonej bułką tartą tortownicy. Rabarbar lekko oprószony mąką wyłożyć na wierzch. Piec 1/2 godz.w 220 stopniach.
Jak ostygnie posypać cukrem pudrem.
To bardzo proste ciasto, które wychodzi zawsze i każdemu. Smak nieproporcjonalny do łatwości wykonania, polecam!
Przepis dodaję do akcji "Rabarbarowe wypieki"
wtorek, 18 maja 2010
O feminizmie przy szparagach
Jestem na świeżo po kilku feministycznych książkach, po dzisiejszej bardzo udanej rozmowie między innymi na ten temat i zastanawiam się ciągle czemu kobiety tak strasznie boją się przyznać do feminizmu! Niby XXI wiek, a feministki ciągle są wielu panom i paniom obrzydliwe jak stado glist. A połowa z tych ludzi albo ma jakieś krzywe pojęcie o tym czym feminizm jest, albo nie ma go wcale.
Niedawno pewna moja znajoma z kobiecej organizacji robiła z koleżankami uliczne badania wśród kobiet w różnym wieku. Pytały czy są feministkami i wszystkie zarzekały się, że one 'to nigdy w życiu i Boże uchowaj!', a potem dawały im do przeczytania dwie różne definicje feminizmu i okazywało się, że poglądy tych pań są jak najbardziej na temat. Wydawać by się mogło, że te kwestie przerabiano już tyle razy, że aż powinny sie wszystkim przejeść, a prosta definicja jak widać jest nieznana. Długo jeszcze trzeba będzie krzewić pracę u podstaw.
Wśród niektórych znajomych funkcjonuję już z łątką na 'F' od dawna i chociaż mnie drażni dolepianie takich etykietek i obserwowanie jak też zareaguję na cudze żarty, to mogę sobie nią być, oficjalnie, niech ludzie zobaczą że feministki się na nikogo z zębami nie rzucają i nie mają ochoty wytrzebić wszystkich mężczyzn z planety.
Tak sobie o tym wszystkim rozmyślałam przygotowując się do wywiadu i skrobiąc szparagi (symbol falliczny? kastracja?) do towarzystwa naleśników. Przy włączonym świetle o 15.00, odkręconym ogrzewaniu i chlupocie deszczu za oknem.
Obiad w sam raz dla fajnych kobiet, jako podkład pod dobrą rozmowę.
Ziołowe naleśniki ze szparagami i wytrawnym dressingiem z kaparami
Składniki:
pęczek szparagów (najlepiej zielonych, ale z konieczności były białe)
ciasto:
2 jajka
1 i 1/2 szklanki mleka
8 łyżek mąki
5 dag szynki
świeża bazylia
dressing:
1 czerwona papryka
1 pęczek szczypiorku
1 szalotka
2 łyżki kaparów
4 łyżki oliwy z oliwek
sok z cytryny
4 łyżki soku pomidorowego
sól,pieprz
Przygotowanie:
Przygotować ciasto naleśnikowe i dodać pokrojoną w kostkę szynkę oraz sporo posiekanej bazylii. Odstawić na około godzinę.
W tym czasie przygotować dressing: paprykę, szczypiorek i szalotkę drobno posiekać i wymieszać z resztą składników.
Szparagi umyć, oskrobać 2/3 od dołu, przyciąć zdrewniałe końce. Gotować na stojąco w pęczku (główki powinny ugotować się na parze) w osolonej i lekko posłodzonej wodzie 10 min. Osączyć i trzymać w cieple.
Usmażyć naleśniki. W każdy naleśnik zawinąć po kilka szparagów. Polać dressingiem z kaparami.
Wszystko trzeba robić bardzo sprawnie, bo szparagi szybko stygną, a naleśniki idą jedne za drugimi. Najlepiej robić to w towarzystwie, któremu nie przeszkadza siedzenie i jedzenie w kuchni, gdy kucharka musi stale wstawać od stołu.
Bardzo sycące, wyjdą z tego po 2 naleśniki na głowę, i naprawdę więcej się nie zje.
Tym postem dołączam się do akcji 'Sezon na szparagi'.
Na pewno jeszcze coś szparagowego zrobię, sezon trwa krótko i trzeba działać!
Autorką akcji jest Blue_Megi
sobota, 15 maja 2010
Nakładę ci ja rabarbaru do gardła!
Ładnie się zbiegł mój apetyt na rabarbar z akcją Beaty i Olcik... Od tygodnia jak nie jedno ciasto, to drugie, a obowiązkowo do obiadu kompot z goździkami i cynamonem.
Trzeba się spieszyć, ani się obejrzę a to warzywo (bylina?) zniknie. Zastąpią je truskawki, więc nie ma się co martwić, ale zawsze trochę żal. Dziś wybrałam się po kolejny zapas na nowo otwarty słynny Rynek Bałucki w Łodzi. Zamieniony teraz w wielką halę niczym ta odzieżowa z Tuszyna, nie ma już tego klimatu i stoisk z warzywami wcale nie tak dużo - jeśli się spojrzy na ilość stoisk z chińskimi ciuchami... 'No i już nie tak tanio jak było kiedyś, droga pani', narzekały staruszki w kolejce, ale ktoś za tę halę musi w końcu zapłacić;-)
Miałam konkretny plan zakupu szczawiu - nie było, jaj 'jedynkowych' - misja wykonana i baraniny lub jagnięciny. Tego ostatniego nie ma nigdzie! Jestem wielbicielką baraniny pod każdą postacią, ale w sklepie nie ma szans jej znaleźć. Gdy w kilku mięsnych powiedziano mi, że nie ma co szukać, w całej hali nikt nie ma, uwierzyłam. Podobno w okolicy Łodzi nie ma żadnego hodowcy od którego można by to mięso kupić, i choć rzeźnik powiedział, że zapotrzebowanie nawet jest, to on nie jest w stanie mu sprostać. Dziwna rzecz...
Znajomy mi powiedział, że w piątki baranina bywa na Placu Barlickiego w takiej jednej budce, ale nie zawsze mięso jest i nie ma go dużo, jednak na razie nie miałam okazji tam poszukać. Żeby w czasach, gdy można kupić dosłownie gwiazdkę z nieba, nie można było dostać baraniny? To jak z królikami, z którymi sprawa się ostatnio jednak poprawiła. Kto uwierzy, ze w Polsce nie hoduje się królików czy baranów? Tylko kto je potem zjada? Mam poważny zamiar zapytać w restauracji w której jadam jagnięcinę, gdzie zaopatrują się w mięso!
A tymczasem po tym jak to od rabarbaru w świętym oburzeniu doszłam do mięsa, wracamy do ciasta. Pierwszego dnia pachnące i twardawe dzięki przypieczonej kruszonce, potem zmienia się z dnia na dzień w absolutną delicję. Nie mogę się zdecydować czy wolę je na początku, czy gdy namięknie?
Kruche z rabarbarem i migdałową kruszonką
Składniki:
1/2 kg rabarbaru o wąskich, czerwonych łodygach
2 szklanki mąki
20 dag masła
6 łyżek cukru
2 żółtka
płaska łyżeczka proszku do pieczenia
cukier waniliowy o aromacie migdałowym najlepiej
2 łyżki gęstej śmietany
Na kruszonkę:
100 gr stopionego masła wymieszać z 1/2 szklanki mąki, 1/2 szklanki cukru,
1/3 szklanki migdałów mielonych i 1/2 szklanki migdałów w płatkach
Przygotowanie:
Szybko zagnieść ciasto - nie wyrabiać. Wyłożyć na blachę[25x28 wysmarowaną masłem. Na ciasto wyłożyć pokrojony na kawałki rabarbar. Posypać kruszonką.
Piec 35 min. w 220 stopniach.
Dodaję ciasto do akcji Rabarbarowe Wypieki:
środa, 12 maja 2010
Złowione i zjedzone
Ok, tytuł może być trochę mylący, bo przecież nie złowiłam jej sama. Chyba, że za złowienie można uznać dopadnięcie jej w sklepie. Jestem jedną z tych miejskich dziewczyn, co to z wędką ich nie uświadczysz. Raz, że łowienie ryb to potwornie statyczna czynność, dwa, że nie można podczas tego czytać, ani tym bardziej oglądać filmów, co też więc ja bym robiła na brzegu jeziora?
Do tej pory robiłam tylko ryby filetowane, najlepiej takie ze skórą, tych kupnych w panierce jestem przeciwniczką, podobnie jak wszelakich paluszków czy burgerów rybnych (samo zło!), choć czasami zdarzy mi się chwila słabości. Dotąd za ryby w całości się nie brałam, bo wydawało mi się to zbyt obrzydliwe. Dalej takie jest, ale do zniesienia. Ryby są przecież wypatroszone, wystarczy zeskrobać łuski i odciąć skrzela. Głowę, płetwę górną i ogon się zostawia. Przepis jest prawie ten sam co tutaj. Mięso dorady nie jest tłuste, jest delikatne i łatwo oddziela się od ości. Ryba ta nie ma ich specjalnie dużo i łatwo sie z nią uporać na talerzu.
Pieczona dorada z sałatami
Składniki:
2 dorady
garść świeżej bazylii i tymianku
4 liście laurowe
4 ząbki czosnku
kawałki masła
połówka cytryny
oliwa
sól, pieprz
Przygotowanie:
Rozmrożoną lub świeżą rybę należy porządnie wypłukać w środku z resztek, hmmm..., wnętrzności i krwi. Następnie do środka wkładamy rozmaite zioła, bazylię, tymianek, liście laurowe i czosnek pokrojony w plasterki. Rybę nacinamy ukośnie z obu boków i do środka wkładamy tymianek. Polewamy ją lekko oliwą, obficie skrapiamy sokiem z cytryny i wstawiamy zawiniętą w folię aluminiową do lodówki na jakąś godzinę.
Potem rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni i wkładamy rybę na grill na 30 minut - przed pieczeniem dobrze w pakuneczek wrzucić łyżkę masła. 10 minut przed końcem można rozchylić folię aby ryba się z wierzchu przypiekła. Mnie się tam jednak nic nie zarumieniło.
Do tego pasują wyłącznie młode ziemniaki z koperkiem oraz prosta sałatka:
mieszanka różnych sałat, koniecznie z radicchio i rukolą
3 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżeczka octu winnego białego
kilka kropel soku z cytryny
zioła prowansalskie i bazylia suszona
pestki dyni i słonecznika do posypania
A teraz drogie panie, po ryby!
poniedziałek, 10 maja 2010
Na ochłodzenie emocji
Od czwartku jestem albo na Fotofestiwalu, albo na Fashion Week Poland. Wciągające, pochłaniające dużo czasu i energii. Jeszcze co prawda nie koniec, ale było kilka kolekcji, które zrobiły na mnie spore wrażenie, przykładowo Łukasz Jemioł, Konrad Parol, który pokazuje, że moda męska nie musi być nudna, a dresy mogą być modne. Ania Kuczyńska i jej pięknie skonstruowane stroje, kilka niezwykłych sukni Emerica Francois. Żałuję, że nie widziałam awangardowego Maldorora, w zeszłym roku w konkursie projektantów była jego suknia, oglądałam też jego rzeczy w Internecie i wywarły na mnie wielkie wrażenie.
W takim czasie człowiek ciągnie resztkami sił, je byle co, pije, nie wysypia się i potem wygląda jak cień samego siebie. Dlatego bomba warzywno-witaminowa jaką jest ten chłodnik z botwinki daje spory zastrzyk energii i stawia do pionu. Mój zmaltretowany organizm i nawet zmaltretowane wysokimi obcasami stopy czują się trochę lepiej dzięki niemu.
Jako dodatek wariacja na temat kotletów mielonych - kotleciki z cukinią, przepis pochodzi z miesięcznika "Kuchnia".
Chłodnik ze świeżej botwinki i kotleciki mielone z cukinią
Chłodnik składniki:
pęczek botwinki
750 ml kefiru
ogórek zielony
1/2 papryki czerwonej
1/2 papryki żółtej
pęczek rzodkiewek
łyżka posiekanego koperku
3 łyżki koncentratu buraczanego
sól
grzanki z chleba tostowego
Przygotowanie:
Botwinkę umyć i drobno posiekać. Wrzucić na 2 szklanki wrzącej wody.Zagotować, wyłączyć i ostudzić. Ogórek, papryki i rzodkiewki pokroić w drobną kostkę. Kefir wlać do botwiny i dokładnie wymieszać wraz z koncentratem. Dodać warzywa, doprawić solą. Wstawić do lodówki na ok. godzinę. Serwować z grzankami z chleba tostowego podsmażonymi na maśle z mielonym czosnkiem.
Kotleciki składniki:
2 cukinie
pęczek dymki ze szczypiorkiem
30 dag mielonego mięsa z indyka
1 czerstwa kajzerka, wcześniej namoczona w mleku
1 jajko, sól, pieprz, 1 łyżeczka ziół prowansalskich
2 łyżki masła, bułka tarta do panierowania
Przygotowanie:
Cukinie wraz ze skórką ścieramy na tarce o grubych oczkach, solimy i czekamy aż puści soki. Odsączamy ją i mieszamy z posiekanym szczypiorkiem. Dodajemy do mięsa razem z jajkiem i odciśniętą kajzerką. Posiekaną dymkę podsmażamy na maśle. Dodajemy do masy. Przyprawiamy solą, pieprzem i ziołami, mieszamy. Formujemy małe okrągłe kotlety, panierujemy w bułce i smażymy.
wtorek, 4 maja 2010
Warzywa, zioła i Miss Dahl
Na zewnątrz jeszcze trochę zimno, ale nie mogłam się doczekać świeżych ziół, więc trzymam je póki co w domu. W każdym razie mięta, bazylia, tymianek i kolendra już są pod ręką. Jeszcze tylko oregano, szałwia i rozmaryn, i zestaw podręczny gotowy. Skoro zioła mam już śwież, to czas je wypróbować.
A tymczasem,
niedawno na BBC wystartował nowy program kulinarny, autorstwa Sophie Dahl. Widziałam dopiero dwa odcinki, ale dla wstępnej refleksji chyba wystarczy. Sophie Dahl, gdyby ktoś nie wiedział, to była modelka, która swego czasu zrobiła rewolucję w świecie mody. Była jedną z pierwszych dziewczyn, które jak pierwiosnki przebiły się na wybiegi z rozmiarem 40. Niestety, potem szybko schudła, ocierając sie o wymiary idealnego wieszaka na ubrania, by niedługo potem powoli poszybować w zupełnie inną stronę .
Dahl to wnuczka słynnego Roalda Dahl, autora, "Charliego i fabryki czekolady" czy "Fantastycznego pana Lisa", więc talent pisarski ma we krwi. Do tego ma wyraźny talent kulinarny, zaszczepiony jej przez mamę jeszcze w dzieciństwie. Sophie napisała więc w zeszłym roku swoją pierwszą książkę kucharską, a na przełomie marca i kwietnia BBC wyemitowała jej autorski program, "The Delicious Miss Dahl". Choć gwiazdy kulinarne wyrastają jak grzyby po deszczu, Sophie nie wyróżniają może niesamowite przepisy, ale jej pomysł na siebie.
Nie widziałam książki, ale show tv jest utrzymany w stylistyce rustykalno-romantycznej Anglii, i już za animowaną czołówkę należy się nagroda twórcom. Każdy odcinek to dania na inny nastrój: sentymentalne, romantyczne, w zależności od potrzeb. Sophie chadza po ulicach, huśta się w ogrodzie, opowiada przy okazji o książkach albo czyta wiersze. Może brzmi to infantylnie lub nazbyt poetycko, ale jakoś w jej wykonaniu sie ten patent kupuje, bo sama Sophie jest naturalna, dziewczęca i ma talent gawędziarski. Przepisy, jak mówiłam, takie sobie, ale program oglądam z dużą przyjemnością.
Tymczasem u mnie pierwsze zachwyty mnogością warzyw, która pojawiła się w zieleniakach.
Tarta warzywna z salami
Składniki:
na ciasto:
200 g mąki pszennej
100 g masła
3 łyżki zimnej wody
sól
na nadzienie:
2 cebule białe i 1 czerwona
4 ząbki czosnku
2 łyżki oleju
1 czerwona papryka
1 zielona papryka
1/2 papryki żółtej
1 niezbyt duża cukinia
słoiczek koncentratu pomidorowego
20 dag salami wąskiej
1 jajko
5 łyżek kwaśnej śmietany 18%
kawałek twardego sera
świeży tymianek
świeża bazylia
sól, pieprz
Przygotowanie:
Mąkę i zimne masło posiekać razem na stolnicy, dodać szczyptę soli i pieprzu, dolać wodę i zagnieść na gładką masę. Zawinąć w folię i odstawić do lodówki na minimum godzinę.
Cebulę pokroić w piórka, czosnek w plasterki, cukinię i salami również. Papryki pokroić w paski. Czosnek i cebule wrzucić na rozgrzany olej i smażyć, dodać warzywa a potem salami i posmażyć chwilę. Dodać koncentrat pomidorowy, sól i pieprz i dusić aż warzywa trochę zmiękną. Odstawić.
Natłuścić oliwą naczynie do tarty. Ja wolę zamiast rozwałkować wylepić formę ręcznie ciastem. Potem wyłożyć ją papierem do pieczenia, obciążyć suchą fasolą i piec w piekarniku spód przez jakieś 15 minut w temp. 200 stopni.
Następnie wymieszać jajko ze śmietaną, tymiankiem i posiekaną bazylią. Wymieszać z farszem i przełożyć na spód tarty. Posypać tartym na grubych oczkach żółtym serem. Zapiekać w tej samej temperaturze przez jakieś 20 minut.
Tartą spokojnie najedzą się 3-4 osoby.
Przepis jest inspirowany tartą włoską z bloga Przy kuchennym stole, ale zmieniłam składniki farszu, dodałam ser i salami, oraz sól do ciasta.
sobota, 1 maja 2010
Zapomniane przepisy - ciasto z kiśli
Nie wiem czy macie gdzieś zachomikowane takie przepisy, które kiedyś Wasze mamy robiły często, a z czasem zostały zapomniane i porzucone.
Lata temu powstawały całe książki na temat potraw z ziemniaków i niewielu więcej składników. Brak towaru w sklepach zmuszał do inwencji i gotowania z tego, co się ma pod ręką. Proste, smaczne i niewymyślne przepisy często poszły w odstawkę odkąd w sklepach można znaleźć niemal wszystko.
Kto dziś jeszcze robi kluski lane, albo prażochy? Tylko zapaleńcy i amatorzy dawnych wrażeń. Dlatego ocalam od zapomnienia to ciasto, którego moja mama nie robiła już co najmniej 10 lat.
Kiedyś takie przepisy były na wagę złota, dziś są tylko trochę trącącym myszką powrotem do czasów, które na szczęście odeszły w zapomnienie.
W oryginale jest to babka, ale zaginęła nam gdzieś forma do niej, zrobiłyśmy ja więc w zwykłej tortownicy. Urozmaiceniem była dekoracja z jogurtowego kremu i kiwi, ale jednak lepiej robić ciasto samo, bez tego dodatku. Wierzch wtedy nie namięka, a jest lekko chrupiący, i nie trzeba ciasta trzymać w lodówce.
Ciasto z kiśli
Składniki:
1/2 kostki masła
szklanka cukru
szklanka mąki
2 kiśle cytrynowe
1 budyń śmietankowy
1/2 torebki proszku do pieczenia
4 jajka
aromat cytrynowy
do dekoracji:
krem jogurtowy Dr. Oetker + 3 kiwi
Przygotowanie:
Ucieramy w mikserze masło z jajkami i cukrem na gładką masę. Potem dodajemy mąkę, kiśle, budyń, proszek do pieczenia i aromat i dalej miksujemy aż wszystko się połączy. Masę przekładamy do posmarowanej masłem i obsypanej bułką tartą formy i pieczemy 35 minut w temperaturze 220 stopni.
Krem na wierzch, robiłam według przepisu na opakowaniu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)