sobota, 12 marca 2011
Muffiny dla fashionistek
Ostatnio, gdzie nie otworzę gazety, nie wejdę na bloga, tam wszędzie cupcakes. Moda na babeczki ogarnia chyba wszystkich dookoła, widać to choćby po coraz większej ilości przepisów na nie, i ilości, ślicznych swoją drogą, stylizowanych cukierenek, gdzie można kupić te małe cuda.
Podobno modę na nie nakręciła Carrie Bradshaw, która kupowała ciastko w słynnej teraz dzięki serialowi Magnolia Bakery. Dlatego przywykło się uważać, że to ciastka związane z dobrym stylem, z modą, idealne dla młodej fashionistki, która nawet ciastka musi mieć jak spod igły.
Fakt, trudno o bardziej wystylizowane ciastka niż cupcake'i. Babeczkę zwykle wieńczy kupka smakowego kremu, na którego wierzchu piętrzą się lukrowe ozdoby. Serca, bałwanki, kurczaki, zależnie od okazji. Dla fanek mody nawet małe chanelki czy wysokie obcasy z lukru. Babeczkowa fantazja nie zna granic, ostatnio na rozmaitych eventach pojawiają się babeczki ozdabiane pikowaniami, jeansami, z lukru białego, miętowego, nawet czarnego. Jedna z moich znajomych zamówiła specjalne babeczki ze swoimi podobiznami na urodziny. Szaleństwo.
I chociaż z prawdziwą przyjemnością patrzę na cupcake's, to jednak przyjemność szybuje w dół, gdy zaczynam je jeść. 'It's not my cup of cake', parafrazując hasło z cukierni Lola's Cupcakes, teraz najmodniejszej w Warszawie. Za słodkie, za kremowe, za bardzo lukrowane. Nie można zjeść więcej niż jednej na raz bez mdłości i na drugi dzień są już do niczego. I jeszcze te kalorie...
Dlatego ja staję po stronie muffinek, które są o niebo zdrowsze, bardziej różnorodne, i można je jeść kilka dni pod rząd, bo nie tracą na smaku. I do tego mogą być zdrowe. Różnica między nimi a babeczkami jest taka, że nie mają kremu na wierzchu ani w środku, pełne są za to różnych dodatków - kawałków czekolady, bakalii. Można je piec z różnej mąki, dodawać otręby czy płatki owsiane, można je robić nawet z warzyw, na wytrawnie.
Postaram się pokazać tu kiedyś buraczane muffiny, na które przepis chwilowo gdzieś posiałam. A dziś przepis z bloga Moje wypieki, który jest mega zdrowy i dobry na przemianę materii. W zasadzie te muffiny a nie cupcake'i powinny być uznane za ciastka modowe, są w sam raz dla kogoś kto dba o linię, i spójrzcie, też się ładnie stylizują:)
Muffiny orkiszowe z suszoną śliwką
Składniki:
275 g mąki orkiszowej razowej
50 g płatków owsianych
120 g jasnego brązowego cukru
3 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
2 łyżeczki przyprawy korzennej do piernika
175 g suszonych śliwek bez pestek, posiekanych
1 jabłko, obrane i starte na tarce z dużymi oczkami
250 ml maślanki lub zsiadłego mleka (ja użyłam kefiru)
50 g masła, roztopionego
2 duże jajka
Przygotowanie:
W misce mieszamy suche składniki suche: mąkę, płatki, cukier, proszek, sodę, przyprawę korzenną.
W drugiej misce mieszamy składniki mokre: kefir, przestudzone masło, roztrzepane jajka.
Połączyć zawartość obu naczyń, dodać śliwki i jabłko, krótko wymieszać, aby składniki się połączyły.
Formę do muffinek wyłożyć papilotkami, do nich wyłożyć ciasto do 2/3 wysokości foremki. Piec w temperaturze 200ºC przez około 20 - 25 minut, sprawdzić patyczkiem czy już się w środku upiekły.
Dekorowanie zbędne:)
A tu dla porządku, fotografia lola's cupcakes, które niedawno przyniosłam do domu.
Smak podwójnie czekoladowy i korzenno-śliwkowy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Też nie kuszą mnie kremowe babeczki, torty i temu podobne, choćby były bardzo wymyślnie przystrojone - po prostu mdli mnie.Natomiast te muffinki są bardzo kuszące - szczególnie w takiej stylizacji - pięknie.
OdpowiedzUsuńZdrowe i ekscytujące.
OdpowiedzUsuńNo tak, czego jak czego, ale urody cupcake`om odmówić nie można. Prześlicznie się prezentują. Ja sama zresztą uległam im i upiekłam sobie "Butterfly cupcakes". Tyle tylko, że w kremie masło podmieniłam na ricottę. Równie pysznie, a o ileż bardziej dietetycznie! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jak dla mnie, cupcake'sy służą tylko i wyłącznie podziwianiu. Mdli mnie na sam widok tych przesłodzonych, za tłustych, obrzydliwych kremów. Na samą myśl o nich moja wątroba i kubki smakowe ogłaszają strajk (głodowy;)
OdpowiedzUsuńZa to za muffinki takie jak Twoje, orkiszowe i z suszoną śliwką dałabym się pokroić. I nawet ich wygląd, tak niepozorny w porównaniu z różowo-cekinowymi babeczkami, bardzo mnie kręci!;)
oj, racja. trudno zrobić naprawdę dobre cupcakes. ja najbardziej lubię te z kremem twarogowym. maślany odpada.
OdpowiedzUsuńale muffinki to dobra alternatywa. :)
hehe, ależ ciekawy post!
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam, że cupcakes stały się takie sławne.
rety, ale jestem do tyłu z news'ami!
Ja tam lubie cupcakes, ale... No wlasnie, tylko te, ktore zrobie sama, kontrolujac ilosc cukru w kremie. Te sklepowe sa po prostu za slodkie. A muffiny uwielbiam. W kazdej mozliwej postaci.
OdpowiedzUsuńChciałabym zasilić szeregi wielbicieli (i wielbicielek) muffinów:) - żartobliwie nazywanych u mnie w pracy "muflonami"...
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam wersję na słodko - z suszonymi morelami, otrębami i fruktozą (z przepisu lekarza;). Nie dość, że bardzo szybko się je robi, to jeszcze mam "wyprawkę" do pracy na dobre kilka dni.
Próbowałam też wersje wytrawne - z oliwkami, kminkiem lub fetą, ale jednak to nie to samo.
Z oliwkami? Wpraszam się!
OdpowiedzUsuńMając na uwadze twoje dobro i zdrowie... szczerze odradzam;) no, przynajmniej w moim wykonaniu:)
OdpowiedzUsuńZa to twoje muffiny ze śliwką można swobodnie polecić wszystkim. Próbowałam i uzyskały "certyfikat wyjątkowej jakości"... Mniam
Takim muffinom mówię stanowcze i zdecydowane tak. A te przelukrowane babeczki to faktycznie bardziej oko cieszą, niż kubki smakowe...
OdpowiedzUsuńTwoje muffinki jak najbardziej mi odpowiadaja i chetnie sie poczestuje takimi pysznosciami:)
OdpowiedzUsuń