niedziela, 9 stycznia 2011

Na wynos?



Codzienny problem - co jeść przez cały dzień, kiedy nie ma mnie w domu? Logistyczna operacja dotycząca niemal trzech posiłków dziennie - jeśli nie chce się zajadać głodu pączkami, wstąpić na kebaba lub skusić na małego batonika.
Już w niedzielę zaczyna się gotowanie: zupa na 'po powrocie', kanapki albo muffinki domowe na śniadanie, sałatka na lunch. Zestaw obowiązkowy - już i tak mało śpię, i od jakiegoś czasu nie uprawiam sportu z braku czasu, zdrowego jedzenia nie mogę odpuścić.

Zastanawialiście się kiedyś ile wysiłku trzeba włożyć, żeby nie mogąc ugotować sobie obiadu, nie zapychać się byle czym? U mnie w pracy jest stołówka, mogłabym spokojnie jeść tam, ale stołówka wywołuje we mnie jeszcze gorsze podejrzenia niż średniej klasy restauracja. Masowa produkcja, soda dosypywana do ziemniaków i sprytne maskowanie resztek z dnia poprzedniego w kolejnym menu. Choć tanio, i wygląda nie najgorzej, staram się korzystać z niej tylko wtedy, gdy mam poczucie, że zaraz obgryzę sobie ręce do łokci. Po pierwszej wizycie tam byłam chora cały kolejny dzień - klopsiki z mięsa mielonego, po drugiej glutaminian sodu chyba skaził mi organizm:)
Sami widzicie, próbowałam się przełamać, choćby ze względów towarzyskich (bo wszyscy inni jedzą na stołówce), ale chyba zostanę przy chlebkach ryżowych i sałatkach.

Niedawno nosiłam do pracy sałatkę curry, u nas w domu robi się ją chyba od 15 lat, jeszcze nigdy mi się nie znudziła.
A jak Wy rozwiązujecie kwestię jedzenia w pracy?

Sałatka curry



Składniki:
mała pierś z kurczaka
torebka ryżu parabolicznego
3 kiszone ogórki
puszka kukurydzy
puszka kiełków soi
2 łyżki mielonego curry
majonez - ile lubicie
przyprawa chińska 'na oko'
sól, pieprz dosmaku

Przygotowanie:
Ryż ugotować al dente - ostudzić. Pierś pokroić w kostkę, wymieszać z przyprawą curry, usmażyć na oliwie i przestudzić. Ogórki obrać i pokroić w kostkę.
Wszystkie składniki połączyć, dodać majonez, przyprawę chińską i doprawić. Zrobione.

17 komentarzy:

  1. Ja czesto zabieram w lunchboxie obiad z poprzedniego dnia, czyli generalnie jakies warzywa z ryzem, czasem resztke ryby, czasem zupe, niekiedy makaron. W lecie wrzucam rano do pudelka warzywa i bezposrednio przed jedzeniem robie sobie salatke.
    Dobrze, ze mam w pracy mikrofale, bo bez niej musialabym bardziej kombinowac. Sa rzeczy, ktorych nie zjem na zimno np. makaron.

    OdpowiedzUsuń
  2. No wlasnie, nie zawsze latwo jest zorganizowac posilki na caly dzien. Ja czesto robie tez sobie (dzien wczesniej) jakas frittate czy tarte na slono np., gdyz nawet na zimno mozna ewentualnie je zjesc. I do tego jakas salatka czy osobne czy warzywo. Czesto robie tez salatki podobnie jak Ty - albo na bazie ryzu, kaszy, komosy, kuskusu, itd.
    Na szczescie jest w tym samym budynku cos à la 'bar', gdzie wszystko jest przygotowywane z produktow ekologicznych, w razie czego jest wiec alternatywa, jesli kiedys nie zdaze czy zapomne przygotowac sobie prowiantu.

    A Twoja dzisiejsza propozycja bardzo apetyczna! :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witamy w ten piekny niedzielny poranek!!! Ale mamy tu wiosne!!!

    Poruszylas wazna kwestie w swoim poscie!! My tez bardzo nie lubimy jadac w stolowce pracowniczej, szkolnej itp itp... Zreszta u nas w domu codziennie jest swiezy, cieply obiad lub kolacja i juz przyzwyczailismy sie do planowania posilkow, ktory zabieramy do pracy wiec kombinujemy to na co mamy akurat ochote, bajgle, salatki, risotto, albo jacket potaotes z sosem... Wygodne jest to, ze u nas w pracy i na uczelni jest wielka kuchnia, wiec wszystko mozna samemu sobie podgrzac!!! I popieramy akcje zdrowego jedzenia bez resztek 'z wczoraj'.

    Myslimy, ze powinnas oglosic jakas fajna akcje przygotowywania dan do pracy - prostych, smacznych i zdrowych, ktore mieszcza sie w lunchboxie!!! Napewno sie dolaczymy a wielu blogowiczow ma napewno super pomysly!!!

    A Twoja salatka wyglada naprawde swietnie!! fajne jest to, ze mozna ja jesc na zimno w razie braku pracowniczej mikrofali!!!
    Pozdrawiamy,
    Daria i Jarek

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny Twój przepis wpisany na listę do zrobienia w nowym roku:-)

    Jeśli chodzi o jedzenie do pracy, to ja mam bardzo dobrze zorganizowany system odzywiania w posiłkami co 3 godziny. Pracuję w miejscu, gdzie do wyboru jest mnóstwo barów, kawiarni i restauracji a jednak wolę zdecydowanie domowe jedzenie, które jest smaczniejsze, tańsze i nic mi po nim nie jest. Tak się składa, że w biurze mam kuchenkę mikrofalową, więc mam łatwiej a obiad praktycznie zawsze jem w pracy. Ale jak pracowałam w miejscu, gdzie kuchenki nie było to zawsze nosiłam sałatki, surówki lub twarożek zmiksowany z owocami, dopóki razem z kolegami nie złożyliśmy się na kuchenkę mikrofalową. Kupiliśmy najprostszą, więc wyszło jakieś 10zł od osoby a radości z ciepłych obiadów było mnóstwo :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. rzadko niezwykle zabieram ze sobą cokolwiek do jedzenia na uczelnie. a jeśli już.. to banan.

    OdpowiedzUsuń
  6. tego typu salatki sa wlasnie najlepsze do pracy! nie poddawaj sie wiec dalej! :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też często robię sobie do pracy sałatki. Są o wiele smaczniejsze niż kanapki, których w zasadzie nie jadam. Często robię sobie biurze "caprese" - wystarczy wziąć z domu mozarellę i pomidora i pokroić na miejscu. Trochę oliwy do polania mam zawsze w pracy odlanej z dużej butelki do mniejszego pojemniczka. Gorzej ze świeżą bazylią - zastępuję ją mieszanką suszonych ziół. Często jadam też w pracy jogurt z muesli, a także serki wiejskie.

    OdpowiedzUsuń
  8. w ciągu tygodnia rzadko gotuję dla wszystkich - każdy robi coś dla siebie, nie ma jak zorganizowac wspólnych posiłków.

    wspaniała sałatka. pełna smaku i rewelacyjnych składników.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie należe do tych szczęściarzy, któzy mają mikrofalówkę w pracy, więc jadam na zimno. Podobnie jak Łasuch jem co 3 godziny, zaczynam przed wyjściem z domu dwoma rodzajami otrębów z mlekiem sojowym. A co do lunchboksa? - oczywiście najróżniejsze sałatki, głównie warzywne, ale w wielu kombinacjach, często z rozmaitymi kiełkami, ziarnami, orzechami.... czasem z dodatkiem quinoa, ryżu.Do nich dodaję twarożek lub serek wiejski albo rybę w puszce - tuńczyka, ktorego uwielbiam, ewentualnie sardynki.Z mężem widzę sie dopiero ok. 21-22 i wtedy jemy głóny posiłek dnia - na ciepło obiado - kolację.Co do jedzenia na stołówkach, a nawet w restauracyjkach itd..., to uważam, ze to co przygotuję w domu jest o niebo wartościowsze, bez polepszaczy smaku, z ekologicznych produktów!!!!, z dużą ilością oleju lnianego, czy oliwy z oliwek. Myślę, że coraz więcej osób jest świadomych kwestii zdrowego odżywiania, ale warto o tym czasem wspomnieć, by utrwalić, podkreślić jakie to ważne....

    OdpowiedzUsuń
  10. it really looks amazing<3


    http://inablondeworld.blogspot.com/ check it out if you have time:)

    OdpowiedzUsuń
  11. pysznie sie zapowiada taka salatka:)
    zapisuje do wyprobowania:)

    OdpowiedzUsuń
  12. a jest jeszcze inna kwestia - nawet jak się wraca z regularnej pracy około 17 do domu, to do tej pory umiera się z głodu. i tak ma mój biedniutki małżon. początkowo nosił kanapki - masakra. po jakimś czasie takiego jedzenia kanapek, człowiek czuje się jak jedna wielka, rozpulchniona buła, bleee. poza tym, tu chodzi o coś ciepłego. zmieniliśmy tryb i gotujemy obiady wieczorem i zabiera to do pracy, bo mają tam mikrofalę. swoją drogą do tej pory moje tradycyjne, podstarzałe matko-babcie reagują hasłem: "jak to, obiad?teraz?!", kiedy przez telefon wieczorem im mówię, że właśnie robię obiad. A jak On mówi, że robi obiad, to już w ogóle jest jakoś mało przyswajalne. przeciętnym ludziom gotowanie obiadu wieczorem się nie mieści w głowie, jak zresztą wiele innych rzeczy...a gotujący żonaty mężczyzna, to albo za przeproszeniem tzw. dupa wołowa, albo święty człowiek i trza mu dać medal (ale to już inszy temat). czasem się śmieję, bo mi się przypomina taki film z czasów PRL - tam żona mężowi przynosiła obiady w tzw. trojakach do pracy :DDD

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie wygląda ta sałatka. To musi być pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  14. Odpisując: mikrofalówka faktycznie, dobra rzecz w pracy, ale też jest niezdrowa, poza tym noszenie do pracy słoików i misek mnie przerasta, wytłukłabym cały serwis:}

    Dario i Jarku - myślałam o tym, żeby zainicjować taką akcję, z czystej prywaty, byłoby dużo nowych pomysłów, ale wiem też, że nie miałabym potem kiedy tego ogarnąć i podsumować a to nie byłoby w porządku wobec Was

    Haniu-Kasiu - z caprese to świetny pomysł, może wypróbuję:)

    Generalnie, jeść trzeba, nie warto robić tego po łebkach, bo w pracy spędzamy połowę czasu. Życzę więc nam wszystkim wytrwałości i nowych pomysłów! Jeszcze tu na pewno coś podrzucę w tej kwestii

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale nie trzeba słoików, no co Ty! Teraz są takie pojemniki, które można wstawić do mikrofali. Nie robisz obciachu jak kiedyś, kiedy się zabierało na wycieczkę kompot w słoiku :D Małżon ma dwa - na obiad i surówkę oddzielnie (tzw. koryto :D). I to bardzo poważnie wygląda! Ma ładną torbę, pomyślałabyś, że nie wiadomo jakie dokumenty nosi, a tam obiad i tyle! :D

    OdpowiedzUsuń
  16. No skoro tak mówisz, to nawet taka stylowa dziewczyna jak ja, może z obiadem przez Polskę jeździć. Bo już na serio rozważałam wożenie termosu z zupą;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. ja codziennie jestem w pracy z pudłem obiadowym, na początku były sałatki, teraz już się nie ograniczam i ku zdziwieniu współpracowników zręcznie zawijam tortille z różnymi składnikami. Gdy zjem coś tak dobrego w przerwie czuję, że żyję i nie okupuje "batomatu" dzięki temu od paru dobrych mies. nie tyję choć w sumie jem więcej jednak nie na noc :). Zgodzę się, że mikrofala nie jest spełnieniem marzeń i jedzenie nie jest tak smaczne jak zaraz po przygotowaniu ale to lepsze niż "zasodowane" jedzenie ze stołówki, a termosik też mam - najczęściej z jakąś kremową zupą. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń