niedziela, 16 stycznia 2011

Za Włochy!



I minął rok. Pamiętam jak robiłam pizzę na poprzedni Międzynarodowy Dzień Kuchni Włoskiej (wypada jutro, 17 stycznia), i wydaje mi się, że to było wczoraj.

Kuchnia włoska jest o tyle fajna, że zawsze każdemu przypasuje. Nie znam nikogo, kto by nie lubił pizzy, pasty czy risotta. A już szczególnie dobrze pizza wchodzi w tzw. 'dzień po'. Wśród moich znajomych zaczynają się powoli obchody 30. urodzin i są to zwykle imprezy traumatyczne, pełne niewesołych konstatacji i jeszcze gorszych przewidywań na przyszłość. Dochodzenie po tych nocach do siebie niestety nie jest tak szybkie jak jeszcze 10 lat temu, i to także temat niewesoły.
Najlepiej więc te smutki zajeść. A skoro mamy okazję, to wsuwamy focaccię.

Ta pochodzi z przepisu Jamiego Olivera, pięknie wyrasta, można ją sobie odgrzewać następnego dnia i nic na tym nie traci (tylko podgrzewając lepiej ją skropić wodą).

Focaccia wg. Jamiego



Składniki:
400 gr białej mąki chlebowej (użyłam typu 750)
100 gr semoliny
2 łyżki suszonych ziół, bazylia, tymianek, oregano, rozmaryn
1 saszetka suszonych drożdży
1/2 łyżki cukru trzcinowego
1/2 łyżeczki soli
200 ml letniej wody
oliwa z oliwek 'na oko'
opakowanie pomidorków koktajlowych
pół słoika suszonych pomidorów
kulka mozzarelli
pół opakowania fety
garść startego jeszcze jednego gatunku sera, ja miałam goudę, ale może być ser pleśniowy, parmezan, czy jaki lubicie

Przygotowanie:
Do miski wsypujemy obie mąki, sól, zioła i mieszamy. Rozpuszczamy w wodzie cukier i drożdże i odstawiamy na kaloryfer na jakieś 15 minut, aż drożdże ruszą. Robimy w mące dołek. Powoli wlewamy rozczyn, delikatnie już mieszając. Potem mieszamy dokładnie i wyrabiamy ciasto przez ok. 5 minut aż będzie elastyczne. Następnie smarujemy miskę oliwą, kładziemy do niej ciasto, przykrywamy i odstawiamy na ok. godzinę aż wyrośnie. Powinno się powiększyć 2-krotnie. Gdy wyrośnie, odgazowujemy je, uderzając w nie pięściami.

Następnie dużą blachę przykrywamy papierem do pieczenia i kładziemy na nią ciasto, rozciągając je dłońmi w dowolny kształt - moje pokryło prawie całą blachę. Palcami powgniatałam je w różnych miejscach, żeby powkładać w nie potem pomidorki koktajlowe. Rwiemy mozzarellę na kawałki, łamiemy fetę, ścieramy trzeci ser, kroimy pomidory suszone i układamy wszystko na cieście. Posypujemy ziołami, świeżymi jeśli mamy i skrapiamy oliwą. Odstawiamy na jeszcze 20 minut w ciepłe miejsce do ponownego wyrośnięcia.

Wstawiamy do nagrzanego do 220 stopni piekarnika i pieczemy jakieś 20-25 minut. Wierzch powinien się zrumienić a wnętrze będzie wysokie i mięciutkie.


Źródło: Kuchnia

9 komentarzy:

  1. Och, według Jamiego :) Uwielbiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Focaccii (?) jeszcze nigdy nie piekłam i zastanawiałam się kiedyś, czy trochę przypomina w smaku naszą pizzę na grubym cieście. Może Ty podzielisz się ze mną spostrzeżeniami? :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesli 30. urodziny okreslasz jako traumatyczne, pełne niewesołych konstatacji i jeszcze gorszych przewidywań na przyszłość, to co pozostaje czterdziestolatkom i w gore ?
    Jak sie ma lat 20 to jest sie bardzo glupim (czasami) a jak trzydziesci to jeszcze tyle rzeczy do zrobienia. Jak czterdziesci to pewnych rzeczy juz sie nie da zmienic i to czasem boli, ale daleko mi do niewesolych konstatacji ;)
    Wiecej dystansu!
    Uwielbiam focaccie i pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. miss_coco ma całkowitą rację. Jesteś młodą, piękną i bystrą kobietą. Na tyle młodą, że możesz robić wszystko to, co 20 latka. :)

    Zamiast konstatacji polecam czerpanie garściami z życia(z umiarem oczywiście). Tak żeby po 60tce mieć do wspominać. :)

    Głowa do góry, no chyba, że już do trumny się przymierzasz. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo smakowicie wyglada:) juz mam ochote na kawalek:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Arven: tak, focaccia jest podobna do pizzy na grubym spodzie, tylko bardziej puszysta i bardziej wyrośnięta. Mnie przypomina placek z wytrawnymi dodatkami.
    I można robić ją w prostokątach, co ja chyba wolę:)

    A moje uwagi o wieku były pisane trochę z przymrużeniem oka. Nie mam problemu z tym, że za kilka miesięcy skończę 30 lat, ale obserwuję dookoła taką tendencję, że ludzie mają z tym problem - i wcale nie mówię tylko o dziewczynach!
    Może to po prostu pierwsze podsumowania i konfrontacja swoich wyobrażeń o posiadaniu 30-tki sprzed 10 lat ze stanem faktycznym...

    OdpowiedzUsuń
  7. 'są to zwykle imprezy traumatyczne, pełne niewesołych konstatacji i jeszcze gorszych przewidywań na przyszłość' - hehe, no aż tak źle to nie było;p
    A pizza bardzo apetyczna, nie tylko na "dzień po"

    OdpowiedzUsuń
  8. ja miałam traumę jak skończyłam 25;) mianowicie wszyscy przekornie życzyli mi wszystkiego najlepszego z racji tego że przeżyłam ćwierć wieku;-P
    focacci nie robiłam nigdy, a mam ochotę na taką minimalistyczną z cebulką, czarnymi oliwkami i ziołami;)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń