środa, 6 kwietnia 2011

Pierwszy posiłek skazańca



Przeprowadzona, przeniesiona - czy zadomowiona? Chyba jeszcze na to za wcześnie, ale liczę, że z czasem się przyzwyczaję. Na razie moja biedna Frida wyje pod drzwiami, nie daje mi spać po nocach, bo czeka aż wrócimy na stare miejsce. Jak wytłumaczyć kotu, że nie wrócimy?

Wypakowałam już wszystkie rzeczy, ale dalej nie do końca potrafię się odnaleźć. Okazuje się, że kluczowe dla bycia w danym miejscu jest posiadanie swoich sklepów, małych miejsc, gdzie chodzi się po warzywa, ulubione ciastka, gdzie kupuje się gazety i zamieni dwa słowa z zaspaną sprzedawczynią... na razie takich miejsc nie mam, w najbliższej okolicy chyba w ogóle brak małych sklepików. Brak mojej ulubionej piekarni:(

Trudno połapać mi się w kuchni, którą nie ja projektowałam, szafki więc są zrobione nie po mojemu, co utrudnia mi ruchy w kuchni. W tej dawnej miałam opracowany sposób działania, to gdzie co kładłam a teraz wykonuję mnóstwo niepotrzebnych kroków. Jednym słowem, trzeba jeszcze czasu. Dlatego na razie nie mam wielkiej ochoty na gotowanie, bo nie idzie mi tu jeszcze sprawnie. Jednak po długim, przymusowym przegłodzeniu, mam chęć prawie na wszystko, aż strach iść do sklepu, bo mam chęć kupić wszystko.

Przy okazji, nie wiem czy czytaliście w "Przekroju" z zeszłego tygodnia tekst o kuchni przyszłości? Za kilkanaście, lub kilkadziesiąt lat - ale raczej to pierwsze, będzie można zamówić w restauracjach jedzenie drukowane cyfrowo. Na przykład na płachtach złożonych razem będzie można wydrukować pastę rybną, wasabi i masę ryżową i zjeść takie 'nowoczesne' sushi. Będą ciastka, które zaprojektujemy sami, podamy składniki a maszyna zamiesza, uformuje, upiecze i poda nam gotowe. Szczytem szczytów wydała mi się jednak tabletka złożona ze składników odżywczych, która mogłaby nasycić nas na długie tygodnie. Owszem, rozwiąże to problem głodu, modyfikowanej genetycznie żywności i być może kiedyś przemysłowo hodowanych zwierząt. Ale czy naprawdę chcemy pozbawiać się przyjemności z jedzenia, smakowania, delektowania się jedzeniem? Samo przygotowanie jest przecież częścią tego rytuału! Jakoś nie podzielam zachwytu nad kuchnią molekularną, a te pomysły są dla mnie drogą ku totalnemu odczłowieczeniu, zaprzeczeniu życiu zgodnie z naturą, nawet jeśli ich celem jest chronienie jej przed ogołoceniem przez krwiożerczego człowieka.

Tak sobie myślałam właśnie krojąc cukinię na sos, za nic nie dałabym sobie odebrać tej przyjemności...




Makaron z cukinią i suszonymi pomidorami


Składniki:
1 średnia cukinia
ok. 6 suszonych pomidorów
papryczka chili lub suszone krążki chili
3 ząbki czosnku
kilka łyżek oliwy z oliwek
tymianek, bazylia, oregano
ew.krewetki
porcja makaronu spaghetti lub innego typu

Przygotowanie:
Ząbki czosnku kroimy w plasterki, cukinię w półplasterki, pomidory w kawałki.
Rozgrzewamy patelnię - ja wylewam na nią oliwę z pomidorów i smażę czosnek z chili, potem dorzucam cukinię, suszone pomidory i zioła. Smażę ok. 7 minut i podaję z ugotowanym al dente makaronem. Czasami, dodaję do sosu rozmrożone krewetki.
Tylko tyle, a jaka przyjemność!

10 komentarzy:

  1. Pycha! A w te bajki bym nie wierzyła, ludzie nie dadzą sobie zabrać tej przyjemności:)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, ładne to danie! Cukinię robię z ryżem i pastą curry, albo z kaszą, z makaronem jakoś nie miałam fajnego przepisu a ten mi się podoba. Nie martw się, całą moją redakcję zesłano do nowej siedziby w Twoje nowe rejony, też się tam muszę zadomowić, jakoś pójdzie!

    Już mam tam fajną siłownię i fitness, jak już znajdziesz te sklepiki i kulinarnie poszalejesz będzie jak znalazł.

    OdpowiedzUsuń
  3. oj zjadłoby się :-) głowa do góry a sklepy pewnie niedługo znajdziesz :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam ten artykuł w Przekroju i też nie jestem fanką kuchni molekularnej... mimo trendów i całej egzotyki ;) Bardzo ładne i 'żywe' Twoje danie, lubię takie kolaże smakowe. Udanego zadomowiania się,pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubie czytac Twoj blog. Trzymam kciuki za zadomawianie sie. Trzeba na to czasu ale jest w tym tez cos fajnego. I to uczucie gdy nagle dochodzi sie do wniosku ze to juz jest dom :). A kot musi odstekac swoje :)
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  6. kuchnia molekularna mnie przeraża, właśnie dlatego że praktycznie wszystko jest w niej sztuczne. za to taka sałatka to zupełnie co innego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. pycha jedzonko:) i tez nie dawno je robilam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzymam kciuki za was i za fridę - żebyście się zadomowili bez większych sesnsacji.
    Pozdrawiam ciepło-weekendowo! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyli nie tylko ja jestem na nowym :D
    Ułoży się!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też nigdy bym nie oddała przyjemności przyrządzania potraw!!! To w końcu moja pasja, moje życie!
    A pomysł na danie super - mieszanka cukini, suszonych pomidorów - jestem na tak! :)

    OdpowiedzUsuń