poniedziałek, 6 września 2010
Lubię, kiedy...
Emilia zaprosiła mnie do zabawy w lubienie, więc trzeba się sprężyć i odpisać. W sumie jestem dobra w celebrowaniu drobnych przyjemności życia - te duże zdarzają się zbyt rzadko, żeby się na nich skupiać...
W gruncie rzeczy to te drobiazgi, które sobie sprawiamy, albo które nas cieszą świadczą o tym, że człowiek daje jakoś radę ciągnąć to wszystko dalej. Łatwiej byłoby mi chyba pisać czego nie lubię, i to też coś pewnie o mnie mówi, ale ten blog to nie miejsce na takie wynurzenia;-)
Więc zaczynam:
1. Lubię biegać wczesnym rankiem, gdy powietrze jest bardzo świeże, ulice ciche i puste. Czuję wtedy, że jeszcze ode mnie zależy, czy ten dzień będzie dobry.
2. Lubię samotne wieczory, na kanapie, z książką czy z dobrym filmem, gdy mogę sobie pozwolić na kompletne lenistwo i nigdzie się nie spieszę.
3. Lubię znosić do domu nowe gazety, rzadko mogę się oprzeć kolorowym okładkom i ładnym zdjęciom. Kupuję tego mnóstwo, od Przekroju, przez Film, Elle, Kuchnię, po gazety o modzie, Bluszcz i Exklusiv. Sama nie wiem kiedy to czytam...
4. Lubię wtulić twarz w biały koci brzuszek...
5. Nieustannie, do upadłego tropię nowości rynkowe. Nie potrzebuję nawet reklamy, żeby kupować nowe dżemy, sosy, makarony, i oczywiście słodycze.
6. Lubię się czasem zgubić, do czego mam niejaki talent - nagle spoglądam na pozornie mi znane miejsce w zupełnie nowy sposób, jakbym zajrzała pod powierzchnię, na drugą stronę lustra;-)
7. Lubię się obudzić i czuć jeszcze sen, który ledwo co odpłynął. Wiem wtedy, że ktoś mi się śnił, bo czuję jakbym dopiero co się z nim rozstała, ale nie pamiętam co między nami zaszło albo gdzie byliśmy? Taki fajny bezczas i zawieszenie w przestrzeni
8. Lubię myśleć, że kiedyś rzucę wszystko i wyjadę gdzieś daleko, że mogę być kimś zupełnie innym jeśli tylko mocno zechcę.
9. Lubię chodzić po sklepach, strasznie lubię! Niektórzy powiedzieliby, że ocieram się o zakupoholizm, ale póki nie rujnuje to całkiem mojego budżetu, nie mam zamiaru przyznawać im racji. Uwielbiam nowe sezony, nowe kolekcje i myśl, że coraz bliżej do wyprzedaży. Chodzi tu też chyba o samą chęć posiadania, bo dopóki czegoś nie mam, potrafię myśleć o tym obsesyjnie - czując, że będę kompletna dopiero kiedy zamknę tę rzecz bezpiecznie w szafie.
10. I na koniec, lubię też swoje inne obsesje, a co ważniejsze - lubię obsesje innych ludzi. Wyławiać w nich to co dziwne, podejrzane, oryginalne - coś, co ich określa i tworzy ich obraz w mojej głowie. Tylko nasze dziwactwa czynią nas interesującymi i ja tam myślę, że trzeba je z troską pielęgnować!
A ponieważ bardzo lubię też paellę, to poniżej przepis. Każdy ma jakiś swój przepis na to danie, jest mnóstwo odmian paelli, nie ma więc jednego kanonicznego sposobu robienia jej.
Hiszpańska paella
Składniki:
2 torebki ryżu parabolicznego
10 dag szynki - pokrojonej w kostkę
2 kabanosy drobiowe lub kiełbaski chorizo (jeśli uda wam się je dostać)- pokrojone w plasterki
garść krewetek koktajlowych
3/4 szklanki bulionu drobiowego
2 papryki - czerwona i zielona - pokrojone w kostkę
mała cukinia - w pokrojona półplastry
1 lub 2 marchewki - w plastry
2 cebule
por - pokrojony w półkrążki
3 ząbki czosnku - posiekane
puszka pomidorów w kawałkach
łyżka sosu sojowego
oregano, estragon, tymianek
sól, pieprz
Przygotowanie:
Podgotować ryż ok.10 min.
W woku rozgrzać oliwę i wrzucić cebulę, por i czosnek. Smażyć 3 min. Dodać warzywa, dusić. Dodać szynkę i kabanosy, następnie bulion, ryż, pomidory, sos sojowy. Wymieszać, przyprawić ziołami i chwilę dusić. Dodać zamrożone krewetki. Wymieszać i chwilę dusić. Doprawić solą i pieprzem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
małe dziwactwa u ludzi są fajne :) te przyzwyczajenia, których czasem ktoś nawet u siebie nie zauważa :)
OdpowiedzUsuńsmakowicie wygląda twoja paella
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać, że winnaś dalej posłać zaproszenie do 10 blogerów i blogerek, ale chyba już wszyscy na blogspocie się w to bawili :-/
OdpowiedzUsuńDziwactwa u ludzi - też lubię. Co więcej, chyba nie za bardzo lubię ludzi bez żadnych dziwactw, są nudnawi.
I nawet nie wiedziałam, że "Bluszcz" jeszcze się ukazuje. Ciekawe skąd w mojej głowie pojawiła się informacja, że splajtował?
Tak, pojawia się. Zastanawiałam się kogo by tu jeszcze w to wkręcić, ale chyba wszyscy już to przerobili...
OdpowiedzUsuńA ja powiem tylko, że najbardziej lubię Ciebie i zaraz potem paellę :-)
OdpowiedzUsuńA ja lubię bardziej już mi znaną Retrose.
OdpowiedzUsuńsmakowicie sie zapowiada, i te cudowne kolory:)
OdpowiedzUsuńMniam,
OdpowiedzUsuńcudownie się prezentuje Twoja Paella.
Miałabym ochotę ją zrobić, szkoda tylko, że ciągle brak mi czasu:*