środa, 6 października 2010
Indyjska bomba z przyprawami
W Łodzi splajtowała niedawno kolejna restauracja hinduska, o której kiedyś tu pisałam. Niepostrzeżenie zniknęła z horyzontu, zostawiając po sobie całkiem miłe wspomnienie. Szkoda. Zastanawia mnie tylko dlaczego kuchnia indyjska jest tak mało popularna u nas. Czy irytuje nas ilość przypraw, ich nasycenie, czy może fakt, że na tradycyjny indyjski posiłek składa się wiele dań a nie jedno solidne, jak u nas? A może niechętnie używamy palców do jedzenia?
Pewnie wpływ ma na po trosze każda z tych rzeczy, a najbardziej fakt, że nie znamy jej tak dobrze jak kuchni meksykańskiej, włoskiej czy chińskiej. Czyli widocznie potrzeba jeszcze trochę wody w młynie i wszystko będzie dobrze.
Ja tam uwielbiam indyjskie smaki, baraninę, curry i mango lussi. I choć kiedyś nie lubiłam ostrych przypraw, teraz coraz bardziej ciesze się na porządne pieczenie w żołądku.
Mam sporo indyjskich przepisów, 1 książkę, kilka rozdziałów w innych zbiorówkach jak "Kuchnie świata", ale marzy mi się ostatnio kupno rewelacyjnej pozycji Gordona Ramsaya (tu można kupić), "Great Escape". Tylko lista książek długa i rośnie, a stale coś wskakuje przed nią. Będzie jeszcze musiała chwilę poczekać.
Ucieszyłam się na akcję z kuchnią indyjską, może uda mi się dodać ze 2-3 rzeczy. Może jakieś nowe inspiracje dojdą. Akcję organizuje Ko ko ko, zapraszam do niej.
Na początek przepis, który zaczerpnęłam z programu "Sobota w kuchni", i trochę zmodyfikowałam. W końcu jedną z zasad tej kuchni jest eksperymentowanie a nie trzymanie się sztywno podanych składników i proporcji.
Ziemniaki po bombajsku
Składniki:
ok. 1 kilograma ziemniaków, najlepiej irg, powinny być zwarte, o miąższu nierozsypującym się
2-3 pomidory, obrane ze skórki
1 łyżeczka nasion gorczycy białej
1 łyżeczka mielonej kolendry
1 łyżeczka garam masala
1 łyżeczka kurkumy
1 łyżeczka kuminu
1/2 łyżeczki płatków chili lub 1/2 papryczki chili
1/2 łyżeczki ziaren kozieradki, które ucieram w moździerzu
1/2 łyżeczki szafranu indyjskiego
1 łyżka startego świeżego imbiru
szczypta soli
kilka łyżek oleju
szklanka bulionu warzywnego
garść świeżej kolendry
Przygotowanie:
Pomidory pokroić w kostkę, nie odlewać soku. Ziemniaki obrać i pokroić w kostkę. Naszykować sobie wcześniej talerz z odmierzonymi przyprawami.
Najlepiej danie to robić w woku. Rozgrzewamy olej i wrzucamy wszystkie przyprawy, energicznie mieszając drewnianą łyżką aby się nie przypaliły. Wrzucamy ziemniaki i dokładnie mieszamy aby pokryły się przyprawami. Wlewamy połowę bulionu i doprowadzamy do wrzenia. Ja lubię ziemniaki półtwarde, więc gotuję je jakieś 8 minut. Po 5 minutach wrzucam pomidory i dolewam bulionu. Na koniec wrzucam świeżą posiekaną kolendrę i wyłączam gaz. Po wierzchu też posypuję ziołami.
Danie podaję zawsze z kefirem lub osolonym jogurtem. Pali, więc takie domowej roboty lussi nadaje się rewelacyjnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetne! Zapisane na przyszlosc. Ale mnie Great Escape nieco rozczarowalo, choc duzo osob chwali ta ksiazke. Dzis bede z niej gotowac, moze mnie przekona :)
OdpowiedzUsuńZapewne piszesz o restauracji z ul. Kościuszki? Akurat w tym przypadku nie dziwię się, że splajtowała. I zapewne jej niepowodzenie wśród klientów wcale nie miało tu nic do rzeczy. Miałam kiedyś "przyjemność" działać z nimi na gruncie biznesowym i wierz mi, że po poznaniu właścicieli z góry wiedziałam, że ta restauracja padnie zanim jeszcze się zdąży rozkręcić.
OdpowiedzUsuńziemniaczki wygladaja smakowicie:) alez musza byc aromatyczne:)
OdpowiedzUsuńTak, chodziło o ten lokal na Kościuszki. Mnie tam bardzo smakowało, obsługa była niezła. Jak dla mnie lepiej niż w Ganeshu, ale wiadomo, doświadczenia mogą się zawsze różnić. Od tej złej strony ich nie znałam, ale prawie zawsze było tam pusto, to fakt.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, będąc w Empiku dziś widziałam ładnie wydaną książkę "Kuchnia indyjska. Najlepsze przepisy: autorstwa Baljekar Mridula, Fernandez Rafi, Husain Shehzad (wydawnictwo PUBLICAT). Trzeba się jej bardziej przyjrzeć...
mmm... jesienne składniki i fascynujące przyprawy. co to oznacza? coś wspaniałego!
OdpowiedzUsuń@'Ja lubię ziemniaki półtwarde' hahaha
OdpowiedzUsuńW mojej ulubionej indyjskiej restauracji w piatki wieczorem organizowany jest tzw. 'bufet' i wtedy mozna do woli kosztowac wszystkich wystawionych dan. Uwielbiam to! No ale ja ogolnie lubie kuchnie indyjska / hinduska :)
OdpowiedzUsuńZiemniaki po bombajsku sa pyszne! I piekny, sloneczny kolor przy okazji, prawda? :)
Pozdrawiam!