niedziela, 14 sierpnia 2011
Falafel z sosem tahini
Zwykle pod koniec nocnej imprezy dopada mnie głód, który zaspokoić może tylko kebab barani lub falafel z sosem czosnkowym. Niestety, 3 kulki z ciecierzycy to zawsze za mało, żeby się nasycić. Już od dawna chodziła za mną potrzeba zrobienia falafela, ale w pamięci miałam jak kiedyś przy miksowaniu zbyt twardej cieciorki, zepsuł się malakser.
Tym razem pamiętałam, żeby ją wcześniej moczyć przez 12 godzin...
Robienie falafela jest bardzo czasochłonne. Wszystko zajęło mi jakieś 3 godziny, i pod koniec przeklinałam już moment, w którym w ogóle o tym pomyślałam. Ale gdy falafel jest już gotowy, i chrupiące kulki czekają na talerzu, to faktycznie jest satysfakcja. To był mój pierwszy raz, i kule wyszły trochę za suche, więc w przepisie podaję już w wersji, która powinna być bardziej wilgotna.
Zwykle falafel jada się z sosem czosnkowym, ja zrobiłam rewelacyjny sos z pastą sezamową tahini, teraz będę go stosowała częściej, do ryby czy kurczaka satay.
PS: W Warszawie na Francuskiej jest świetny kebab, do którego dodają hummus. Polecam!
Falafel z sosem tahini
Składniki:
400 gr ciecierzycy
3 ząbki czosnku, rozgniecione
1 duża cebula
skórka starta z 1 cytryny + 1 łyżeczka soku z cytryny
garstka świeżej mięty, kolendry i tymianku
1 łyżeczka kuminu
1 łyżeczka kolendry mielonej
1 łyżeczka sody oczyszczonej
olej arachidowy - kilka łyżek
sól, pieprz
Sos:
1-2 łyżki tahini
opakowanie jogurtu greckiego
1-2 łyżki soku z cytryny
1 łyżeczka miodu
1 łyżka ciepłej wody
Przygotowanie:
Ciecierzycę moczymy w zimnej wodzie przez 12 godzin, potem płuczemy. Miksujemy ją po 3 łyżki stołowe w blenderze - najlepiej zamykanym, bo strasznie pryska. Zmielona cieciorka powinna mieć konsystencję kruszonki. Osobno miksowałam zioła, przyprawy z olejem. Potem łączymy wszystko razem, mieszamy porządnie i formujemy kule wielkości piłeczki golfowej. Z tej ilości wyszło ich ok. 20.
Przykrywamy je folią i chłodzimy ok. godzinę.
W międzyczasie robimy sos - mieszamy wszystkie składniki.
W głębokiej patelni rozgrzewamy pół butelki oliwy i smażymy falafele na średnim ogniu, przewracając stopniowo, by były równo brązowe. Osączamy na papierze.
Możemy jeść falafele z pitą, w tortilli, ale możemy też zjeść je palcami maczając w sosie, co jest najwygodniejsze.
Przepis pochodzi z książki Gordona Ramseya - "Kuchnie świata".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
mhm...
OdpowiedzUsuńwidzę, że mamy ten sam symptom imprezowego głodu xd
cudowny falafel. gdybym tylko mieszkała w pobliżu, wprosiłabym się z pewnością xd
Też kiedyś zrobiłem - sporo zachodu, ale bardzo smaczne. Trzeba tylko zadbać o odpowiednio wysoką temperaturę głębokiego oleju, mi wyszły nieco rozmoczone.
OdpowiedzUsuń