sobota, 13 marca 2010
Korzenne orzechy po łokcie
Biało, znowu za oknem biało! Końca tego nie widać.
Skoro nie zanosi się na noszenie sukienek i wysokich obcasów, to można sobie jeszcze trochę pofolgować. Kilka ciastek w tę czy w tę stronę, nie ma chyba znaczenia, skoro dalej chodzimy w zimowych futerkach.
Wczoraj przeczytałam niezwykle aromatyczny wpis Bei o przyprawach i uzmysłowiłam sobie, że choć mam w domu ze 40 czy więcej różnych przypraw, to wciąż niewiele o nich wiem. Bardzo porządnie wypisałam sobie wszystkie wymieniane przez Beę z postanowieniem zakupienia, doszkolenia się i wypróbowania. Zrobiłam też mały research wśród internetowych sklepów z przyprawami i oczywiście nie znalazłam tam niczego o czym mowa była w poście... Będę więc musiała szukać dalej, może przy okazji jakichś wyjazdów zagranicznych, bo w Łodzi też ich raczej nie znajdę.
Ja zaopatruję się albo w Nadirze, albo w Składzie Towarów Kolonialnych na Piotrkowskiej, i choć zawsze wynoszę stamtąd coś nowego, to nie sądzę żebym wypróbowała choć połowę asortymentu. Jednak lemon myrtle tam nie ma, choć właśnie na to narobiłam sobie ochoty.
Skoro już byłam wczoraj w tych aromatycznych klimatach to upiekłam ciastka na które przepis wycięłam z ostatniego numeru Kuchni. Skandynawskie ciasteczka pieprzowe, których bazą głównie są korzenne przyprawy, wydały się być idealnym pomysłem. Wyszły bardzo miłe dla oka, pachnące, podobne konsystencją do pierniczków.
Robiłam wszystko dokładnie według przepisu (przytaczam go też jak w gazecie), ale kolejnym razem dodam więcej cukru, raczej brązowego i choć są to ciastka pieprzowe, nie dodam jednak pieprzu (w przepisie sugerowano aż całą łyżeczkę, ja dałam 1/2) - bo nadaje im chwilami zbyt ostry smak. Ciastka najlepiej smakują mi maczane w earl greyu;-)
Pebernødder
Składniki:
250 gr masła o temp. pokojowej
250 gr cukru
2 jajka
600 gr mąki pszennej
2 łyżeczki sody oczyszczonej
po 1 łyżeczce sproszkowanego imbiru, cynamonu
po 1/2 łyżeczki sproszkowanego kardamonu, białego pieprzu
Przygotowanie:
Łączymy mąkę z sodą i przesiewamy. Dodajemy przyprawy i mieszamy łyżką.
W mikserze ucieramy masło z cukrem na kremową masę. Dodajemy po 1 jajku, nie przerywając mieszania. Stopniowo dodajemy do masy mąkę z przyprawami, mieszając w mikserze aż powstanie elastyczne ciasto.
Choć w przepisie podane było robienie z ciasta wałeczków, krojenie ich nożem i formowanie kuleczek, to ja pominęłam ten etap i po prostu biorąc ciasto łyżką, w ręku formowałam kuleczki wielkości orzechów włoskich, potem już laskowych, gdy ciastka jednak okazały się za duże po pierwszym wsadzie.
Nagrzewamy piekarnik do 2oo stopni, ciastka układamy na blasze wyłożonej papierem, w sporych odstępach, bo powiększają swoją objętość dwukrotnie w trakcie pieczenia i wkładamy na 10-12 minut. Wyjdą z tego jakieś 3 wsady.
Z podanej ilości miało wyjść 50 sztuk ciastek, mnie wyszło ich minimum 70!
Wygląda na to, że naje się nimi sporo osób w moim otoczeniu.
Uwaga: ciasteczek lepiej nie jeść na ciepło, bo są wtedy jeszcze bardzo delikatne, muszą ostygnąć i lekko stwardnieć, aby nadawały się do pojedzenia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja na Swieta tez robilam te ciasteczka, choc z nieco innego przepisu (dunskiego) - ze smietana zamiast jajek, ale i te z jajkami czesto sie piecze. Przypraw dawalam po lyzeczce (imbiru, cynamonu i kardamonu nieco wiecej), tylko pieprzu dalam mniej. A, i sody tez mniej. Pyszne byly ;) A tak wygladaly :
OdpowiedzUsuńhttp://www.beawkuchni.com/2009/12/pebernødder.html
Milo mi, ze 'przyprawowy' wpis Ci sie spodobal :) Dzis wlasnie jade do sklepiku, moze znajde jeszcze cos nowego ;)
I zamowilam kolejna ksiazke o przyprawach, czasami bowiem nie wystarcza mi, to co mozna znalezc w internecie.
A cytrynowa mirta bardzo chetnie sie z Toba podziele :)
Pozdrawiam serdecznie!
Ciasteczka wydają się być bardzo ciekawe, nigdy nie jadłam pikantnych. Choć nie wiem czy mi posmakują, spróbuję z ciekawości.
OdpowiedzUsuńw kwestii aromatycznych przypraw jestem zupełnie zielona..
OdpowiedzUsuńale korzenne smaki lubie nieustannie mocno
ciasteczka tym bardziej..