czwartek, 22 kwietnia 2010
Klopsiki z kiełbasek
Jeszcze mieszkając w domu z mamą zbierałam przepisy. Z gazet, telewizji, gdzieś zasłyszane. Odkładane do jakiejś wielkiej teczki.
Książki kucharskie zaczęłam jednak kupować dopiero jak wyprowadziłam się do siebie. Bo jednak dom bez książki kucharskiej to nie dom. Na honorowym miejscu powinna stać taka "Kuchnia Polska", gruba jak cegła, w której są wszystkie przepisy tzw. domowe, które można sobie wymarzyć. Z takiej książki korzysta się potem latami i przekazuje kolejnym pokoleniom.
Tę już mam, kompletuję więc inne. Książki Jamiego Olivera czy Gordona Ramseya to dziś podstawa, jakimś cudem nie mam jednak nic Nigelli, co kiedyś będzie trzeba naprawić. Jak już zacznie się je kupować, nie można przestać. Szuka się po allegro, antykwariatach, na ebayu. Bo właśnie po kilku polskich pozycjach, lub po polsku wydanych, nabiera się apetytu na książki zagraniczne. Polecone przez innych blogerów (jak Bill Granger poznany dzięki Almost Bourdain, którego pierwsza książka po polsku wyjdzie już w czerwcu), lub nawet ich autorstwa, jak Clotilde Dusoulier. Kupuje się książki omawiające konkretną kuchnię, ostatnio szukam dobrej tajskiej, a zaraz potem eseje kulinarne, opowieści z życia kucharzy czy kulinarnych pasjonatów. Polecam szczególnie M.F.K. Fisher czy Julię Child, której "Moje życie we Francji" ukaże się w czerwcu nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Pięknie wydane zdobią półkę i dają pocieszenie. Nie należę do osób, które robią sie głodne po przeglądaniu takiej książki, ja przeciwnie, najadam się nimi. Planuję kolejne posiłki, czuję na języku smak i nie muszę od razu sięgać po batonik.
Jednak sterta przepisów do wypróbowania rośnie, obawiam się, że z tym dożywotnio będę już w niedoczasie.
Tagliatelle carbonara z klopsikami z białej kiełbasy
Przepis pochodzi z, na pewno wielu osobom znanej, "Włoskiej wyprawy Jamiego"
Składniki na 2 osoby:
300 gr. makaronu, ja użyłam tagliatelle ale Jamie polecał jeść z linguine
3 niewielkie białe surowe kiełbaski
100 gr. wędzonego boczku
2 żółtka
pół kubeczka kremówki, jakieś 60 ml
skórka z połówki cytryny
świeżo starty parmezan - 100 gr, u mnie był to jednak ementaler dla ścisłości
natka pietruszki
oliwa, sól, pieprz
łyżka mąki
Przygotowanie:
Natnij flaki kiełbasek i wyciskaj małe kulki obtaczając je lekko w mące - układaj na blacie. Rozgrzej patelnię z oliwą, usmaż kulki na złoty brązowy kolor, dodaj boczek lub pancettę i smaż aż się zrumieni.
W międzyczasie gotuj już makaron według przepisu na opakowaniu.
W misce ubij żółtka z kremówką (może być trzepaczką). Dodaj połowę parmezanu, skórkę z cytryny i pietruszkę - wymieszaj na gładką masę.
Makaron odsącz, zostawiając jednak 1/3 szklanki wody z gotowania.
Wrzuć go z powrotem do garnka, dodaj trochę wody z gotowania i wymieszaj, żeby się nie kleił, dodaj sos, szybko połącz z makaronem. Trzeba to robić sprawnie, jednak nie ma obawy żeby jajko się ścięło w zetknięciu z makaronem. Dodaj kulki mięsne i boczek. Jeśli danie wyda ci się za suche, dolej resztę wody z gotowania.
Posyp resztą startego sera i natką pietruszki. Posyp świeżo zmielonym pieprzem.
Rewelacyjne, bardzo smaczne danie, a kulki z białych kiełbasek od tego czasu stosuję często i do innych potraw.
Etykiety:
kuchnia włoska,
refleksyjnie,
z mięsem
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
tak, tak wszystkim dobrze znana jest ta Włoska wyprawa, jedna z moich naj, tyle że ja mam fioła na punkcie Jego i Jego przepisów xD
OdpowiedzUsuńa Ramseya i Nigelli jeszcze nie mam, ale też bym chciała (:
Wiesz, ja dopiero od niedawna kupuję książki kucharskie, wcześniej zbierałam przepisy z gazet. Zresztą chociaż wzbogaciłam się o kilka książek, to i tak każdą prawie gazetę przeglądam w poszukiwaniu przepisów :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, to jeden z moich ulubionych działów w pismach. A już sama "Kuchnia" to w ogóle uczta dla oka!
OdpowiedzUsuń