piątek, 16 kwietnia 2010

Zjedzone w biegu


Nieuchronnie zaczął sie sezon wiosenny, co dla mnie oznacza bieganie kilka razy w tygodniu. Zaczęłam w zeszłym roku, wielkie to były męki na początku, ale teraz jest spora satysfakcja, bo jak się tak człowiek nieludzko zmęczy to wbrew pozorom ma więcej energii. No i endorfiny, wiadomo...

W każdym razie, naukowcy niedawno odkryli, że wszyscy biegaliśmy źle. Znaczy źle układaliśmy stopę w biegu, czemu winne były te bajeranckie drogie buty do biegania, na które snobują się joggerzy. Im grubsza podeszwa, i lepsza amortyzacja, tym gorzej dla stopy i stawów. Biegając 'od pięty' czy uderzając w nawierzchnię całą podeszwą stopy, bardzo obciążamy kręgosłup i stawy klanowe.
Ratunkiem na to są zwykłe buty do biegania, z w miarę cienką podeszwą (poleca się biegać boso, ale to chyba nie w kraju psich kup). Najważniejsze jest jednak żeby biegać na palcach. W artykułach, które czytałam, ostrzegano lojalnie, że początkowo będzie ciężko a ból będzie straszny, bo odezwą się mięśnie, które do tej pory były nieużywane. Rzeczywiście, było źle, ale przynajmniej udało mi się na razie uniknąć nadwyrężeń.

I tak sobie biegam z samego rana po pustym parku, który sprawia wtedy wrażenie jakby należał do mnie. Ostre, nocne jeszcze powietrze, fantastycznie orzeźwia, można naprawdę pobyć samemu ze sobą.

Dzięki bieganiu zmieniłam też trochę dietę. Paradoksalnie, przynajmniej na razie, mniej chce mi się jeść i mam większą ochotę na lżejsze rzeczy. A może to po prostu wiosna, nie wiem.

Dziś lekka sałatka, którą się teraz zajadam w ramach obiado-kolacji.


Sałata lodowa po włosku




Składniki:
główka sałaty lodowej
pojemnik pomidorków koktajlowych
kulka mozarelli
garść czarnych oliwek
3 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka octu winnego białego
suszone oregano, tymianek
garstka świeżej bazylii
pieprz, ew. sól

Przygotowanie:
Najpierw przygotować sos, żeby się przegryzł. Wymieszać oliwę z octem i ziołami suszonymi, odstawić na 15 minut. Sałatę pokroić, mozarellę porwać na kawałki, oliwki pokroić w plasterki.
Zalać sosem, wymieszać delikatnie i posypać porwanymi liśćmi bazylii.
Popijać białym winem i zagryzać orkiszową bułką.

PS: Sałatę robi się szybko, więc lepiej robić sobie po pół porcji ale nie odstawiać jej na drugi dzień, bo nie będzie już świeża, tylko mocno zmęczona.

3 komentarze:

  1. sałatka jest super!

    zawsze z podziwem patrzę na tych, którzy mają w sobie tyle energii i samozaparcia, by biec. gdy jeszcze senny poranek. albo chłodny wieczór.
    ja kilka razy próbowałam, ale zbyt mało sił.

    OdpowiedzUsuń
  2. mogłabyś może podać jakieś linki do tego czytania o bieganiu na palcach? baaaardzo ciekawe, chętnie dowiem się czegoś więcej.

    ja też tak jak Ty zaczynam bieganie na wiosnę. z tymi butami to już coś mi się tak wydawało wcześniej. mam takie wypasione markowe (nie powiem za ile hehehe), ale najlepiej biega mi się w wytartych zwykłych chińskich "tenisówkach". coś w tym jest.

    sorki, że anonimowo, ale w pracy na googla nie mogę się logować ;)

    marta

    OdpowiedzUsuń
  3. kochana, to było w Wyborczej i jeszcze na jakichś timesach on line czytałam,
    tu link: http://wyborcza.pl/1,75476,7662303.html?as=1&ias=3&startsz=x

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń